Poland
This article was added by the user . TheWorldNews is not responsible for the content of the platform.

Ucieczka z Alcatraz. Do dziś nie wiadomo, czy więźniom się udało

Początki Alcatraz jako więzienia federalnego sięgają 1934 r. To wtedy amerykański Departament Sprawiedliwości przejął byłą twierdzę wojskową i przekształcił ją w zakład karny o zaostrzonym rygorze. Miejsce do izolacji było idealne. Skalista wyspa otoczona jest zdradliwymi i pełnymi wirów wodami zatoki San Francisco, woda ma zaledwie siedem stopni Celsjusza, a do lądu jest prawie półtora kilometra. W takich warunkach nawet najlepszy pływak nie ma szans dostania się na brzeg. O ile w pozostałych więzieniach jeden strażnik przypadał na 12 osadzonych, to w zaopatrzonym w nowoczesne zabezpieczenia Alcatraz już jeden na trzech. Alcatraz cieszyło się sławą więzienia, z którego nie ma ucieczki. I oficjalnie nikomu się to nie udało. Czy aby na pewno?

Do najsłynniejszej i najbardziej tajemniczej ucieczki doszło w nocy z 11 na 12 czerwca 1962 r., kiedy z więzienia uciekli Frank Morris, autor kilku napadów na banki i ucieczek ze słabiej strzeżonych zakładów, oraz towarzyszący mu bracia John i Clarence Anglinowie. Mimo upływu 60 lat do dziś nikt nie wie, co się z nimi stało. Frank Morris, którego znamy lepiej ze słynnej kreacji Clinta Eastwooda, trafił na wyspę 18 stycznia 1960 r. za... wielokrotne próby ucieczek z innych zakładów. A może ucieczkę z więzienia, z którego nie sposób się wydostać, potraktował ambicjonalnie. Zwerbował do pomocy dwóch braci Anglinowów, odsiadujących wyroki za napady na banki, oraz Allena Westa, kolegę z celi obok. Planowanie i organizacja ucieczki zajęły im 18 miesięcy.

Każdy miał przygotować manekina na swoje łóżko z mieszanki mydła, papieru toaletowego i resztek betonowego gruzu, który pozostawał z drążonych w ścianie otworów. O realistyczny wygląd głów zadbano, malujące je specjalną farbą i przyklejając włosy zebrane potajemnie z więziennego zakładu fryzjerskiego. W noc ucieczki West nie zdążył wykopać dziury w swojej celi i musiał zrezygnować. Kiedy Morris i Anglinowie wydostali się ze swoich cel za pomocą spreparowanej maszynki do golenia i ukradzionego silniczka od wentylatora, wywiercili otwór w dachu, a następnie niezauważeni przez nikogo przedostali się do wybrzeża. Nie zamierzali płynąć wpław. Ze skradzionych płaszczy przeciwdeszczowych przygotowali zawczasu prowizoryczny ponton, który napompowali za pomocą miechu od akordeonu. Pod osłoną nocy wskoczyli do wody i odpłynęli. Ich nieobecność zauważono dopiero o 5 rano. W oficjalnym raporcie czytamy, że wszyscy trzej utonęli w zatoce San Francisco. Ich ciał nigdy jednak nie odnaleziono.

Nic dziwnego, że po takim komunikacie ucieczka z 1962 r. stała się jedną z najbardziej znanych zagadek kryminalnych w historii Stanów Zjednoczonych. Bo jeśli uciekinierów uznano za zmarłych, dlaczego wielokrotnie wznawiano śledztwo?

Wielu wierzy, że cała trójka przeżyła. Krążyły plotki, że 16 lat po ucieczce bracia Anglinowie pojawili się na pogrzebie swojej matki przebrani za kobiety. Kuzyn Anglinów twierdził z kolei, że zbiegom udało się przedostać do Ameryki Południowej. Pokazywał nawet zdjęcia z 1975 r. rzekomo przedstawiające ich na farmie w Brazylii.

Ciekawą poszlaką był list przysłany na posterunek policji w Richmond w 2013 r. Autor podpisał się jako John Anglin i napisał: „Tak, udało nam się wszystkim przeżyć tamtą noc, ale z trudem. (…) Frank zmarł w październiku 2005 r. Jego grób znajduje się w Alexandrii. Leży tam pod zmienionym nazwiskiem. Mój brat zmarł w 2001 r. Jeżeli ogłosicie w telewizji, że będzie obiecane, iż trafię do więzienia na nie dłużej niż rok i zostanę otoczony opieką medyczną, wówczas napiszę do was i powiem, gdzie się znajduję. To nie jest żart, tylko uczciwa prawda”. Po tym FBI wznowiło na chwilę dochodzenie w tej sprawie tylko po to, by równie szybko je zamknąć.