Poland
This article was added by the user . TheWorldNews is not responsible for the content of the platform.

Michał Szułdrzyński: Eurosceptyczny jak wyborca PiS

Wyborcy partii rządzącej mają prawo czuć się kompletnie zagubieni w sprawie tego, co myśleć o zaakceptowaniu przez Komisję Europejską polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Porozumienie sprzedawano jako wielki sukces premiera Mateusza Morawieckiego i jego ekipy negocjacyjnej. Ale gdy później sami politycy PiS zajrzeli do tego, co zostało wynegocjowane, stracili rezon. Przedstawiając w sobotę kurs polityczny na akademii ku czci rządzących, dla niepoznaki nazwanej Konwencją PiS, Jarosław Kaczyński nawet się o KPO nie zająknął. Chciał przekonać działaczy partii, że ostatnie siedem lat rządów to nieustające pasmo sukcesów.

Od planu wprost odciął się niepodrabialny poseł Marek Suski, mówiąc, że głosował za KPO, a nie za aneksami. „Nikt nam nie przedstawiał tego rodzaju rzeczy” – mówił zapytany o oczekiwania Komisji, by podwyższyć wiek, w którym Polacy przechodzą na emeryturę, czy też opłaty za używanie samochodów spalinowych, aby zachęcać do używania pojazdów bezemisyjnych.

To ciekawe, że nawet posłowie PiS zajrzeli do KPO dopiero 13 miesięcy po tym, jak został on wysłany do Brukseli. Wszak przytłaczająca większość zawartych w tym dokumencie reform została zaproponowana przez rząd Mateusza Morawieckiego. To 13 odpowiedzialnych za realizację tego projektu resortów przygotowywało pomysły na to, jak można wydać 200 mld zł bezzwrotnych grantów i pożyczek z Europejskiego Funduszu Odbudowy. Później, w czasie negocjacji z KE, poszczególne cele były doprecyzowywane.

Komisja najostrzej negocjowała kwestie dotyczące reform sądownictwa. Po tym jak Trybunał Konstytucyjny uznał, że Polska nie musi wykonywać wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE, Komisja zablokowała KPO, stawiając jako warunek wykonanie wyroku TSUE z 15 lipca 2021 r., nakazującego m.in. likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Ten ambaras w sprawie KPO widać doskonale w publikowanym właśnie w „Rz” sondażu. IBRiS zapytał w nim Polaków o ocenę kompromisu związanego z KPO. Jedynie 16 proc. osób, które w 2019 roku głosowało na PiS uznało, że Polska powinna spełnić warunki Unii. Aż 80 proc. elektoratu PiS uważa, że trzeba negocjować dalej lub nie cofać się ani na krok przed Brukselą. To pokazuje, jak mocno zakorzeniła się w wyborcach PiS niechęć do UE.

Ale nic dziwnego, przecież wspomniany poseł Suski przyrównywał niedawno członkostwo w Unii do okupacji nazistowskiej i bolszewickiej. Nawet podczas wspólnej konferencji prasowej z Ursulą von der Leyen premier Morawiecki plótł coś o tym, że informacje o braku praworządności w Polsce to efekt działania opozycji. (Jeśli tak, to dlaczego rząd postanowił zrealizować wyrok TSUE, który uznał, że Izba Dyscyplinarna SN narusza zasadę praworządności w Polsce?) Nie wspominając już o wypowiedziach Zbigniewa Ziobry i polityków jego Solidarnej Polski, którzy przedstawiają UE jako zagrożenie większe niż Rosja Władimira Putina (wystarczy porównać liczbę wypowiedzi wymierzonych w Brukselę z liczbą krytycznych wystąpień o działaniach Moskwy).

To zły sygnał na przyszłość. Pokazuje bowiem, że PiS tak mocno zaimplementował u swoich wyborców niechęć do Unii, że będą się oni domagać od swej partii coraz bardziej eurosceptycznej polityki. W sytuacji wojny w Ukrainie, która jest de facto wojną Wschodu z Zachodem, to fatalny prognostyk.