Świat musi reagować, bo mamy do czynienia z terroryzmem jądrowym. To nowe zjawisko. Dotychczas zdarzały się awarie elektrowni atomowych takie, jak w Czarnobylu czy Fokushimie, ale nikt nie straszył wysadzeniem elektrowni – mówi Iwan Płaczkow, były ukraiński minister energetyki.
NEWSWEEK: Na teren Zaporoskiej Elektrowni Atomowej spadają pociski i rakiety. Ukraina i świat stanęły na krawędzi katastrofy nuklearnej?
Iwan Płaczkow*: - Nie tylko Ukraina i Europa, ale cały świat już stoi na tej granicy. To jest największa elektrownia atomowa w Europie, która ma sześć reaktorów atomowych. Jeżeli coś się tam stanie, zagrożenie powstanie nie tylko w Europie. Skala katastrofy i to, kogo ona najpierw dotknie, zależeć będzie od wielu czynników, m.in. od pogody i wiatrów, które będą przenosiły skażenie radioaktywne. Ale skażenie będzie mogło dotrzeć do każdego miejsca na naszej planecie.
Źródło: Newsweek
