- Gdyby Odra nie była uregulowana, to szkody, z jakimi obecnie mamy do czynienia, byłyby mniejsze, a rzeka szybciej by się oczyściła. A tak mamy katastrofę ekologiczną o nieznanej jeszcze skali - wyjaśniają specjaliści.
Pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze pojawiły się już pod koniec lipca, ale dopiero gdy okazało się, że w rzece płyną ich tysiące, sprawa zrobiła się głośna. I choć od tego czasu upłynęły już ponad dwa tygodnie, wciąż nie wiadomo, co zatruło Odrę.
Początkowo uważano, że do rzeki wyciekł mezytylen, silnie trujący związek organiczny z grupy węglowodorów aromatycznych. Używany jest głównie jako rozpuszczalnik, jest też domieszką benzyny. W czwartek (11.08) niemieckie służby poinformowały, że w rzece wykryto niezwykle toksyczną rtęć.
Źródło: Newsweek