Poland
This article was added by the user . TheWorldNews is not responsible for the content of the platform.

Chrust plus i wracamy do PRL-u. Czym będziemy grzać?

Węglem, chrustem, śmieciami? Ceny węgla dochodzą już do absurdalnych poziomów, trzeba płacić między 2,5 a 3 tys. zł za tonę. I to jeśli węgiel się znajdzie, bo składy opałowe świecą pustkami. Kolejki, zapisy, limity sprzedaży. Grupa rekonstrukcyjna „Handel w PRL” działa na całego.

Zaczęło się gorące lato, tymczasem wielu Polakom zimne ciarki chodzą po plecach na myśl o zimie. Oby nie była zbyt mroźna. Szczególnie przestraszeni są użytkownicy indywidualnych pieców węglowych. Ceny węgla dochodzą już do absurdalnych poziomów. Jeszcze niedawno 900 zł za tonę wydawało się ceną paskarską, a dziś trzeba płacić między 2,5 a 3 tys. zł. I to jeśli się znajdzie węgiel, bo składy opałowe świecą pustkami. Kolejki, zapisy, limity sprzedaży. Grupa rekonstrukcyjna – „handel w PRL” – działa na całego. A to jeszcze nie koniec. Bo nad węglem podczas niedawnej konwencji programowej PiS pochylił się sam Jarosław Kaczyński. Ubolewał, że taki drogi, ale obiecał, że państwo zapewni przed zimą wszystkim go potrzebującym po takich cenach jak dawniej. Oczywiście przy okazji padło wyjaśnienie, że te ceny nakręcają pośrednicy, więc trzeba ich wyeliminować. I znów przypomniał mi się późny PRL, wszystkie winy zwalający na spekulantów. W PiS ekonomiczne mity PRL są wiecznie żywe, w tym ten, że pełną szczęśliwość osiągniemy wówczas, gdy odbiorcy detaliczni będą kupowali bezpośrednio od producentów. Bo handel, hurtownicy, przetwórcy itd. to klasa pasożytnicza.

Czytaj także: Powrót do węgla? Serio? Wojna nie cofnie biegu historii

Obiecanki jak z PRL-u

„Z całą pewnością to zrobimy; to jest na pewno dla tych, którzy mają trudno i których byśmy skazywali na to, że nie będą mogli mieć w zimie ogrzanych mieszkań” – powiedział Kaczyński. Oczywiście komu konkretnie państwo zapewni węgiel, jak tego dokona i kto za to zapłaci, tego nie zdradził. Po prostu: mamy przejściowe trudności, które rozwiążemy. Znów jak w PRL. Tymczasem rozwiązanie nie przyjdzie tak łatwo, bo puste składy opałowe to skutek embarga na rosyjski węgiel. Sektor komunalno-bytowy, czyli kilka milionów gospodarstw domowych ogrzewających się piecami węglowymi, korzystał dotychczas z węgla importowanego. To ok. 12 mln ton, z czego 8 mln ton w ubiegłym roku przyjechało z Rosji. Rosyjski węgiel został objęty embargiem, więc teraz pojawiła się ogromna luka, której polskie kopalnie zasypać nie mogą. Z kilku powodów. Po pierwsze – węgla mają za mało. Po drugie – węgiel jest słabej jakości. Po trzecie – są nastawione na produkcję miałów dla energetyki, a nie węgla grubego dla odbiorców domowych.

Minister Anna Moskwa odpowiadająca za energetykę uspokaja: węgiel już płynie do Polski z RPA, Australii, Kolumbii. Na Twitterze czytam: „Wraz ze Spółkami Skarbu Państwa prowadzimy skuteczne działania, które zapełniły lukę węglową po decyzji o zakazie importu tego surowca z Federacji Rosyjskiej. Na dziś mamy zabezpieczone ponad 8 mln ton węgla. Jesteśmy po bezpiecznej stronie”. I znów mam déjà vu, bo te deklaracje przypominają mi czasy PRL, kiedy społeczeństwo przed Bożym Narodzeniem słyszało w mediach o płynących do nas statkach z bananami i cytrusami. W przypadku węgla dziś jest gorzej. Bo brak cytrusów można było kiedyś przeboleć, a kto ma piec węglowy tak łatwo braku nie wypełni. No chyba że plastikowymi butelkami lub oponami, czego zapewne możemy się spodziewać.

Czytaj także: Rewolucja w węglowym raju. Australia zamyka największą elektrownię

Chrust plus zamiast transformacji

8 mln ton płynącego do Polski węgla, o których mówi pani Moskwa – o ile rzeczywiście dopłynie – trzeba będzie wyładować, a polskie porty mają zdolność do obsłużenia właśnie 8 mln ton rocznie. Tyle że do zimy zostało tylko pół roku… Czym więc węgiel zastąpić? Może chrustem? Ostatnio robi karierę oferta Lasów Państwowych oferujących zainteresowanym chrust po przystępnych cenach. Trzeba go tylko samemu sobie zebrać potem leśnicy chrust wymierzą, wycenią i już można wieźć do domu i ładować do pieca. Życzę powodzenia. Chrust jest dobrym opałem do harcerskiego ogniska, ale nie ogrzewania domu. Trzeba byłoby go najpierw wysuszyć, a potem gdzieś zmagazynować i w kółko dokładać do pieca, bo wartość energetyczna nie jest wysoka. Chrust może być surowcem do produkcji peletu drzewnego, a nie jako opał. Nic dziwnego, że dziś stał się głównie paliwem do tworzenia internetowych memów na temat programu „Chrust plus”.

Solidarna Polska i twarda frakcja węglowa w PiS triumfują: trzeba kopać polskie czarne złoto, dziś bezcenne. Nie można słuchać Brukseli, której się węgiel nie podoba, nie zamykać kopalni, bo takie są rezultaty, że dziś nie mamy się jak ogrzać. Tymczasem prawda jest taka, że nasze kłopoty węglowe są na nasze wyraźne życzenie. Zamiast transformować energetykę, w tym również ciepłownictwo, trwała nieustanna obrona węgla. Bo polski, bo Polacy przyzwyczajeni, bo górnicy wprawdzie giną pod ziemią, ale muszą przecież gdzieś pracować. Powietrze wprawdzie zanieczyszczone, ale nie przesadzajmy, od smrodu nikt nie umarł itd. Gdyby założenia programu „Czyste powietrze” były realizowane konsekwentnie, gdyby termomodernizacja budynków postępowała szybciej, gdyby szerzej stosowano pompy ciepła i ciepło systemowe, dziś nie mielibyśmy zbierać chrustu w lesie.

Czytaj także: Węglowa derusyfikacja Polski