Jeśli wierzyć sondażom poparcia, ugrupowanie Zbigniewa Ziobry nie jest nawet partią kanapową, to raczej polityczny podnóżek. Ale partia mająca poparcie na poziomie 0,7 proc. trzyma w szachu szefa rządu i prezesa PiS.
Zbigniewa Ziobrę poznałem przy okazji prac sejmowej komisji śledczej w sprawie afery Rywina, które relacjonowałem dla "Faktów" TVN.
To były początki jego kariery. Do historii polskiej polityki przeszła słowna potyczka młodego posła z Leszkiem Millerem, gdy urzędujący premier dał się ponieść emocjom i wypalił: "Pan jest zerem, panie Ziobro". Paradoksalnie te słowa wzmocniły tworzony przez Ziobrę wizerunek bezkompromisowego polityka, którego jedyną ambicją jest walka z przestępczymi układami. Szybko miało się jednak okazać, że to tylko sposób na budowanie własnej pozycji w Prawie i Sprawiedliwości. Ambicje Ziobry od samego początku wykraczały bowiem daleko poza bycie szeregowym posłem.
